Jugów. Remont zaplecza szatniowo-sanitarnego przy stadionie zakończył się w wakacje. Niestety do dziś pozostaje ono szczelnie zamknięte, a kibice i piłkarze nie mogą z niego korzystać. Drużyny nie mają ani gdzie się przebrać, ani gdzie się wysikać. Z tym ostatnim problem mają też kibice, którzy przyjeżdżają na mecze.
- Nieoficjalny odbiór był, ale nie mam kluczy do budynku. Nie możemy z niego korzystać. Pani wójt miała zrobić oficjalne otwarcie, ale nie ma czasu. Powiedziała, że oficjalne otwarcie będzie wtedy, kiedy ona będzie chciała, a nie kiedy my będziemy chcieli. Wszystko było już od wakacji gotowe. To jest niby obiekt dla mieszkańców - mówi Elżbieta Sypień, wiceprezes LZS Kalenica Jugów.
- Wójt proponowała nam, że jako stowarzyszenie musielibyśmy za wszystko płacić: za prąd i za wszystko co byśmy tam używali. A my przecież wszystko robimy charytatywnie dla dzieci – podkreśla. Dziś piłkarze przebierają się w starych szatniach, w których nie ma nawet ubikacji. - Jest na końcu boiska ToiToi, ale jak w zimie robotnicy robili ten budynek, to do tego ToiToia nawet wejść nie idzie – twierdzi Elżbieta Sypień.
- Remont zaplecza był, a dziś to właściwie atrapa stoi. Sędziowie przyjeżdżali i śmiali się, że nie mogli z niego korzystać. Trenera personalnego na siłowni nie ma. Kuchnia zrobiona jest pod catering, a tam nawet nie ma kuchenki. Są tylko lodówki i chłodnie – ujawnia wiceprezes jugowskiego klubu.
Śmiechu warte
Janusz Ferenc, wiceprzewodniczący gminnych radnych jest zszokowany tym, że z zaplecza nikt nie może korzystać. Dla radnego sprawa jest prosta – po to się remontowało, żeby można było z zaplecza korzystać. - Takie sprawy powinni rozwiązywać radni z poszczególnych miejscowości. Nie rozumiem jednak dlaczego ludzie, a tym bardziej zawodnicy nie mają dostępu do szatni skoro ona jest. Dziwię się, że to nie jest jeszcze rozwiązane. Dla mnie jest to po prostu śmieszne - twierdzi Janusz Ferenc, wiceprzewodniczący gminnych radnych.
Sprawa dla sołtysa
-Niech pani Elżbieta do pani sołtys zadzwoni. Ja nic w tej sprawie nie wiem. Odbiór miał być. Odbioru nie było. Mogę zadzwonić do gminy i się zapytać, ale najpierw niech pani Ela skontaktuje się z sołtysem, który jest tu gospodarzem – uważa Kazimierz Łaba, radny gminny z Jugowa. My z kolei wysłaliśmy w tej sprawie pytania do wójt Mierzejewskiej. Zaskoczenia jednak nie było. Wójt tradycyjnie nie udzieliła odpowiedzi.
Agnieszka Góralczyk
CZYTAJ TAKŻE:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.