reklama

Kuria pyta. Proboszcz milczy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: foto: FB OSP Dzikowiec

Kuria pyta. Proboszcz milczy - Zdjęcie główne

foto foto: FB OSP Dzikowiec

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościByła skarga. Nie ma jeszcze odpowiedzi.
reklama

Wracamy do sprawy skandalu, do jakiego doszło podczas pogrzebu Antoniego Mądraszka w Dzikowcu. Czeka biskup. Czeka rodzina, a proboszcz milczy. W połowie lipca wnuczka pana Antoniego napisała skargę do Świdnickiej Kurii Biskupiej na poczynania proboszcza parafi i w Dzikowcu, ks. Marka Bordjakiewicza. - Sprawa jest obecnie wyjaśniana. Poprosiliśmy proboszcza o jej wyjaśnienie. Jeżeli proboszcz ustosunkuje się do prośby biskupa o jej wyjaśnienie, to rodzina otrzyma wyjaśnienia od biskupa i proboszcza – mówi nam ks. Daniel Marcinkiewicz, rzecznik prasowy świdnickiej kurii. Jak wyjaśni? Odpowiedź na to pytanie nurtuje najbardziej. Ksiądz, zwłaszcza proboszcz, powinien być osobą bezstronną, której leży na sercu dobro jego parafian. Wielu ma jednak wątpliwości, czy w tej sytuacji tak właśnie było. - Problemy pojawiły się już podczas organizacji pogrzebu. Dziadek mieszkał tu 96 lat. Był lubiany. Proboszcz z kolei nasłuchał się jakiś dziwnych, opowiadanych historii, że dziadek był ormowcem, że był złym człowiekiem, co jest nieprawdą. Ksiądz nie chciał przyjąć ciała do kaplicy i do kościoła. Nie miał prawa tego zrobić - opowiadała rozżalona wnuczka. - Kaplicy nam nie otworzył. Nie pozwolił w niej czuwać przy dziadku. Dopiero na pół godziny przed mszą pozwolił przywieźć ciało do kościoła. Wcześniej nie pozwolił wnieść trumny. Nie pozwolił też, żeby weszli Ci, którzy przyszli dziadka pożegnać. Pogrzeb odprawił z wielką łaską, a gdy wszedł do kościoła, to krzyczał - żegnajcie się, bo trumnę zamykam - opowiadała Ewa Mądraszek. Prywatne uprzedzenia? W 1945 r. Antoni Mądraszek był jednym z pierwszych założycieli OSP w Dzikowcu. Jak wspomina wnuczka – był honorowym strażakiem, dlatego miejscowi strażacy chcieli oddać mu hołd. – Żadnego Srokowskiego nie chce widzieć, żadnych strażaków nie ma prawa być. Krzyczał, że nie chce ich widzieć. Telefoniczne dyskusje na ten temat prowadziłam z proboszczem 2 godziny. Przecież to był ich człowiek i oni mieli prawo oddać mu hołd. Dlatego przyszli – mówi nam Pani Ewa. – Sztandar z Dzikowca nie wszedł. Wpuścił za to sztandar gminy i Woliborza. Stanął przed kościołem, mamę zaczął odsuwać, mnie też. Powiedziałam, że nie ma żadnej czarnej listy, że kościół jest dla wszystkich – dodaje wnuczka Pana Antoniego. Skarga do biskupa Rozmawiając z nami proboszcz sytuacji nie wyjaśnił. Zaakcentował jedynie, że jeżeli chcemy wojny z księdzem, nie ma ku temu przeszkód. Przed biskupem jednak wyjaśnienia złożyć musi. Pytanie tylko, kiedy do tego dojdzie i jaka będzie ich treść.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama