O trudach pracy w opiece społecznej Agnieszka Góralczyk rozmawia z Agnieszką Sikorą, kierownikiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowej Rudzie.
A.G. Co było bodźcem do tego, że zdecydowała się Pani pójść w kierunku pracy socjalnej, opieki społecznej i z nią związać swoje życie zawodowe?
A.S. Zawsze kochałam i nadal kocham po- magać innym ludziom. Na początku odbywałam praktyki w Domu Pomocy Społecznej w Nowej Rudzie, następnie pracowałam jako opiekunka środowiskowa, później jako pracownik socjalny, a dzisiaj jestem kierownikiem. Przejście tych szczebli poparte ciągłym uzupełnianiem wykształcenia utwierdza mnie, że robię to, co lubię.Jedni ludzie rodzą się jako artyści, inni mają smykałkę do sportu, a ja mam wrodzoną potrzebę pomagania innym i mam nadzieję, że robię to dobrze. Należy zaznaczyć też, że pomoc socjalna bardzo się zmienia i dzięki temu „nakręca mnie” do rozwoju.
Od ilu lat jest Pani związana zawodowo z opieką społeczną?
Właśnie uświadomiłam sobie, że minęło w tym roku 20 lat. Czas płynie bardzo szybko, ale mam wrażenie, że pamiętam każdą osobę, której pomogłam.
Pamięta Pani swoje początki? Co było najtrudniejsze?
Na początku jak wspomniałam wcześniej odbywałam praktyki w DPS-ie. Dla młodej dziewczyny trudno było patrzeć na cierpienie innych ludzi, ale to właśnie wtedy postanowiłam, że nie będę bierna tylko będę działała. Starość, choroby, niepełnosprawność to świat ludzi w DPS-ach i początkowo to mnie przytłoczyło.
Teraz wiem, że to doświadczenie zmieniło moje życie i dzięki niemu jestem tu, gdzie teraz jestem. Różnica jest tylko taka, że dzisiaj pomagam większej liczbie ludzi i w o wiele większym zakresie.
Z jakimi klientami pracuje się najtrudniej i dlaczego?
Prawdopodobnie przez pandemię, ponieważ wcześniej rzadziej się to spotykało, ludzie są bardzo roszczeniowi. Wymagają natychmiastowej pomocy, najlepiej dużych pieniędzy i nie pozwalają nam na wykonywanie pracy socjalnej. Owszem, pomagamy finansowo i często bardzo szybko, ale kluczem naszej pracy jest praca socjalna.Polega ona często na długotrwałym i systematycznym wsparciu i niejednokrotnie na wkroczeniu w czyjeś życie. Nie jesteśmy w stanie pomóc bez współpracy klienta i jego chęci zmiany swojego życia. Przydzielenie zasiłku to doraźna pomoc i mało skuteczna bez kompleksowego wsparcia.
A z jakimi pracuje się najlepiej?
Tak sobie myślę, że trudno jest ocenić z kim lepiej, a z kim gorzej się pracuje. Staramy się do każdego klienta podejść indywidualnie. Najlepiej jak nasza pomoc kończy się sukcesem, ale niestety nie jest to norma. Cieszę się więc z każdego drobnego sukcesu. To wspaniale dawać ludziom nadzieję i szansę na lepsze jutro.
A jakie są Pani osobiste doświadczenia z klientami? Dobre, trudne, złe?
Współpracownicy nazywają mnie „Gaśnicą”. Zawsze w trudnych sytuacjach staram się opanować emocje klienta, wyciszyć napięcie i dotrzeć do sedna problemu. Bardzo pomaga mi przy tym wykształcenie z zakresu mediacji. Oczywiście zdarza się, że w moim kierunku lecą przekleństwa i wyzwiska. Zdarza się również, że „wchodząc” w tak trudną sytuację życiową jakiegoś klienta po ludzku pęka mi serce z niemocy.Najtrudniejszą chwilą była interwencja na początku pandemii i w sumie na początku mojej pracy jako kierownika. Interweniowałam u ciężko chorej, leżącej osoby, a procedury medyczne (covidowe) oraz prawo związały mi ręce. Nie poddałam się jednak. Kontaktowałam się nawet z członkami rządu, aby pomogli ratować mi życie ludzkie. Na szczęście udało się, ale kosztowało mnie to wiele nerwów, łez i kilka bezsennych nocy. Staram się jednak nigdy nie poddawać.
Jaką sytuację/sprawę pamięta Pani do dziś, o której trudno zapomnieć?
Najbardziej utkwiła mi sytuacja wspomniana powyżej, ale jak wspomniałam wcześniej pamiętam większość osób, którym pomagałam i nawet jeśli zmieniałam prace lub miejsce jej wykonywania, wciąż mam kontakt z tymi ludźmi, którzy doskonale wiedzą, że zawsze mogą zwrócić się do mnie o pomoc.Moja praca nie ma ram czasowych i terytorialnych. Zarówno przed jak i po zamknięciu biura GOPS-u problemy ludzi nie przestają istnieć i zawsze muszę być dla nich wsparciem. Często uważamy w domu, że to nie praca, a misja, która jest częścią mnie. Na szczęście moi bliscy to rozumieją i wspierają mnie.
Przeczytaj również: Zamkną jadłodajnię dla biednych?
Co w opiece społecznej rozumiemy pod pojęciem interwencji kryzysowej i jakie stosujemy w niej strategie?
Typowa interwencja kryzysowa to zadnie powiatu. W Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Kłodzku jest wyspecjalizowany do tego zespół, z którym ściśle współpracujemy. Nasza praca w tym zakresie zazwyczaj polega na zdiagnozowaniu potrzeby tej formy pomocy i natychmiastowym kontakcie osoby wymagającej tego wsparcia z pracownikami PCPR-u.Interwencja kryzysowa to taka pierwsza pomoc psychologiczna i jak to bywa w pierwszej pomocy od szybkości jej udzielenia zależy życie ludzkie. Na szczęście w naszym urzędzie zatrudniony jest psycholog, który w ramach naszych gminnych struktur również pomaga mieszkańcom gminy Nowa Ruda.
Przez sytuację pandemiczną coraz więcej osób potrzebuje wsparcia psychologicznego i ogromnie ważne jest, że mogą je znaleźć w naszym urzędzie.
Jak wyglądają wizyty domowe pracowników socjalnych?
Praca socjalna z każdym klientem i wizyta w każdym domu są inne. Wszystko zależy od problemu i nastawienia klienta. Mamy domy, w których przyjmuje się nas jak członków rodziny, ale są również takie, gdzie uważa się nas za wrogów i jesteśmy niemile widziani. Trafiają się sytuacje, na szczęście rzadko, w których jest duży poziom agresji i jest zagrożone życie pracownika.Uważam, że praca pracowników socjalnych jest jedną z najtrudniejszych. Zawód ten wymaga ogromnej wiedzy, empatii oraz często ryzykuje się własne zdrowie i życie. Wchodzimy do domów, gdzie są przemoc, świerzb, covid, wszawica i wiele innych czynników. Na szczęście kochamy swoją pracę i to daje nam siły by ja wykonywać.
Kiedyś łatwiej było pracować w tym zawodzie? Co najbardziej się zmieniło, bo na pewno dziś możemy mówić o bardzo roszczeniowym społeczeństwie. Łatwo pracować z osobami, którym „wszystko się należy”?
Ma Pani 100% rację. Ludzie stali się bardzo roszczeniowi, bez chęci wysłuchania i współpracy. Pandemia jeszcze bardziej zaostrzyła tą sytuację. Ludzie często wobec swojej bezsilności względem różnych czynników pandemicznych odreagowują na nas.Podkreślam po raz kolejny, nasza praca jest bardzo trudna i często wykonujemy ją kosztem życia prywatnego. Nie wiem, czy kiedyś było łatwiej, ale było inaczej.
Ogromne wsparcie finansowe państwa (chociażby 500+) zmieniło wektory naszej pracy. Obecnie mniej wspieramy finansowo, a bardziej pracą socjalną. Widzę jednak, że ogromny wzrost cen mediów i inflacja znów mogą odwrócić tę sytuację. My jednak stoimy na posterunku i będziemy pomagać tak, jak będzie trzeba.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.