Zapoznaliście się już Państwo osobiście z opinią biegłych?
Nie. Wiemy, tyle co nam powiedział mecenas. Że opinia nie jest taka na jaką czekaliśmy. Teraz czekamy na rozwinięcie się sprawy prowadzonej przez prokuraturę we Wrocławiu.
Nie chcieliście osobiście przeczytać opinii?
Sprawy rodzinne nam na to na razie nie pozwoliły. Ale jesteśmy w stałym kontakcie z mecenasem. On miał też zrobić jej fotokopię. Na tym, na czym nam najbardziej zależało w opinii nie ma. Nie ma informacji o tym, co było bezpośrednią przyczyną śmierci córki. Dlatego zdamy się na dalszy bieg sprawy, bo nic innego teraz nie jesteśmy w stanie zrobić.
Będziecie dalej walczyć o prawdę, czy to już jest etap powolnej rezygnacji z walki?
Jako mama Oliwii będę walczyć do końca. Dotąd dopóki starczy mi sił i zdrowia. Będę walczyć o prawdę. Bez względu na to, jak to się wszystko potoczy, będę walczyć, bo to dziecko powinno żyć. Ona dopiero zaczynała żyć i powinna być wśród nas i cieszyć się tym życiem. Dorastać, a nie leżeć w grobie. Dzisiaj miałaby prawie 15 lat...
Najprawdopodobniej nie będzie zarzutu o błąd lekarski i uśmiercenie dziecka, ale toczy się sprawa m.in. o niszczenie dowodów
Wiem, że postępowanie w tej sprawie dobiega końca. Do trzech tygodni zostaną postawione zarzuty.
Taka "sprawiedliwość" wystarczy"?
Odczujemy pewną ulgę, że chociaż w minimalnym stopniu sprawiedliwości stanie się za dość. Że osoby odpowiedzialne za naszą tragedię w jakimś stopniu będą odpowiadać za to, co się stało.
Co czujecie przechodząc obok noworudzkiego szpitala?
Od śmierci naszej córeczki nie byliśmy ani w szpitalu, ani koło niego. Nie byliśmy tam i podejrzewam, że już tam nigdy nie będziemy. Nie chcemy być obok tego miejsca.
Będziecie walczyć o ewentualne odszkodowanie?
Złożyliśmy pozew o zadośćuczynienie. Niestety musieliśmy zrezygnować ze względów finansowych. Sąd nie zwolnił nas z kosztów procesowych z uzasadnieniem takim, że Oliwia zmarła 3,5 roku temu i mieliśmy czas na odkładanie pieniędzy, żeby założyć sprawę cywilną, a sąd zwalnia z kosztów tylko w szczególnych okolicznościach. Proszę mi powiedzieć, jakie mogą być jeszcze szczególne okoliczności? Jednak co by się nie stało i tak żadne pieniądze nie są w stanie zrekompensować nam tego, że Oliwii nie ma. Jej już nie ma, a ci ludzie dalej sobie chodzą po świecie i pracują w swoich zawodach. Dyrekcja szpitala od razu też nie złożyła zawiadomienia na policję o tym, że dziecko zmarło. My złożyliśmy to zawiadomienie dopiero 7 lipca. Zapaliła nam się czerwona lampka, gdy dowiedzieliśmy się, że podczas sekcji zwłok nie została pobrana krew do badania, gdzie dziecko umarło podczas podawania zastrzyku, a nie została pobrana krew do badania? Wówczas zrozumieliśmy, że coś jest nie tak, bo jak można zapomnieć o podstawowym badaniu, które jest podstawą sekcji zwłok?
Honorata Czuba, siostra Oliwii o ubieganiu się o zadośćuczynienie:
Złożyliśmy wniosek o zadośćuczynienie. Każde z nas przedstawiło też swoją aktualną sytuację życiową od momentu śmierci Oliwii. Ale sąd nie widział przesłanki, aby zwolnić nas z kosztów sądowych. Odwołaliśmy się. Dostaliśmy odpowiedź, że zostaniemy zwolnieni częściowo z kosztów sądowych, ale w takim rozumieniu, że sąd zwolni każdego z nas z kwoty powyżej 5 tys. zł. Np. powołanie biegłego to prawie 16 tys. zł. Musielibyśmy taką kwotę uzbierać na sam początek, żeby wniosek o sprawę cywilną w ogóle został rozpatrzony. Nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć, bo za każde czynności, które byłyby wykonywane musielibyśmy płacić. Sprawa Oliwii do tej pory pochłonęła już kolosalne pieniądze. U każdego z nas od śmierci siostry pojawiają się problemy finansowe. Nie jesteśmy w stanie dziś wpłacić żadnej kwoty, żeby o to zadośćuczynienie zacząć walczyć.
Andrzej Czuba, o śmierci córki:
Opinia biegłych potwierdza, że Oliwia dostała coś, czego nikt nie jest już w stanie ustalić z tego względu, że wszystkie próbki i pozostałości po podanym leku ŁĄCZNIE Z MONITORINGIEM (co będę podkreślał do swoich ostatnich dni), na którym było wszystko, od nabierania leku, jego rodzaju itd., zostało moim zdaniem perfidnie zniszczone. Przez to, możemy powiedzieć dziś, że umarło dziecko, ale nie wiemy na co, bo wszystko jest poniszczone. Kto ma za to odpowiedzieć? O to na pewno zapyta prokurator. Czekamy teraz jakie zarzuty i komu postawi prokuratura we Wrocławiu, która nadzoruje postępowanie w sprawie m.in. utrudniania postępowania i zacierania śladów. Jakby nikt nie był winny, to nikt by tych śladów nie zacierał. Jeżeli byłby to tzw. błąd, to nikt nie zadawałby sobie tyle zachodu, żeby poniszczyć wszystkie ślady i dowody. Jeżeli ktoś za coś odpowie, to nie odpowie bezpośrednio za śmierć córki. Powiem tak: jeżeli ktoś ma bałagan na podwórku, to nie może odpowiadać za to, że przyszedł sąsiada pies i dorobił jeszcze coś do tego bałaganu. A tu jeżeli ktoś za coś odpowie, to odpowie ewentualnie za bałagan, który miał na swoim podwórku i na pewno nie odpowie ktoś, kto z tego bałaganu skorzystał, a ucierpiała nasza córka. Ani ordynator, ani pielęgniarka nie poczuwają się do winy, bo wiedzą, że nic nie jesteśmy w stanie im udowodnić.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.