Trzy lata temu kibic zginął w Sokolcu, gdzie został wbity w słup energetyczny przez pędzący samochód rajdowy.
Tym razem zaledwie ok. 500 metrów od startu, niedaleko leśniczówki w Woliborzu, na drzewie swoją karierę rajdową zakończył 31-letni Sylwester Olszewski. Zmarł w drodze do szpitala. Więcej szczęścia miał jego pilot Michał Całek, który o własnych nogach opuścił samochód. Stwierdzono u niego jedynie wstrząs mózgu i ogólne potłuczenia, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Paweł Golak
Jarosław Janasz
Więcej w 725 numerze Gazety Noworudzkiej
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.