Z przedstawionych nam danych wynika, że przez 12 miesięcy powiatowi urzędnicy, starostowie i radni byli aż 1.174 razy na delegacjach, czyli średnio prawie cztery raz dziennie. Krzysztof Baldy, starosta kłodzki, twierdzi, że porównywanie ich wydatków do wydatków urzędów gminnych jest zbyt mylące, bo urzędy różnią się chociażby ilością pracowników czy liczbą oddziałów zamiejscowych i zakresem zadań. – Takie zestawienia to manipulowanie danymi – mówi starosta. – Należy pamiętać, że gminy działają na dużo mniejszym obszarze niż powiat – dodaje. Dużo mniejsze rachunki za wyjazdy służbowe zapłaciły urzędy gmin. Samorządowcy z Bystrzycy Kłodzkie za 212 delegacji zapłacili ponad 15 tys. zł. Podobnie Polanica-Zdrój. Tam urzędnicy wyjeżdżali 217 razy. Koszt tych delegacji to prawie 24 tys. zł.
Wójt Ryszard Niebieszczański, swoich pracowników w 2009 roku wysłał na 270 delegacji, Gmina Wiejska Kłodzko zapłaciła za ich podróże około 32 tys. zł. Urząd Miasta w Kłodzku w zeszłym roku wydał na delegacje prawie taką samą kwotę jak gmina wiejska, pomimo że wyjazdów w magistracie odnotowano prawie dwa razy więcej. – Nie wszystkie zaplanowane wyjazdy zrealizowaliśmy w 2009 r. – mówi Henryk Urbanowski, wiceburmistrz Kłodzka. Samorządowiec przyznaje, że starali się zaoszczędzić na wyjazdach. – Delegacje wynikają z potrzeb jakiegoś szkolenia, czy załatwienia interesów Zamiast wysyłać pracowników na szkolenia do Wrocławia, zapraszaliśmy wykładowców do nas – dodaje.
Małgorzata Daciuk - Gazeta Kłodzka, 14.05.2010 r.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.