reklama

Ścinawka Średnia. Rak chce zabrać dzieciom matkę

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Zrzutka.pl

Ścinawka Średnia. Rak chce zabrać dzieciom matkę - Zdjęcie główne

foto Zrzutka.pl

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Na pewno się nie poddam - mówi Anna Kocjan ze Ścinawki Średniej, która niedawno została mamą. Po raz czwarty.
reklama

Gmina Radków. We wtorek, 15 marca, na świat przyszedł Tymoteusz. Choć miał tylko 1,5 kg wagi, to był waleczny jak mama. - Już prawie cztery kg waży, kawał chłopa się z niego zrobiło - śmieje się Anna Kocjan, która ma jeszcze trójkę starszych dzieci i dwójkę wnuków. - Taki niespodziewany aniołek się urodził - dodaje.

Pani Anna wierzy, że narodziny jej najmłodszego dziecka to dobry omen. - Nie na darmo mi Bóg go dał, może gdyby nie ta ciąża, to bym się nie dowiedziała o chorobie - mówi nam.

Dwie wiadomości, dobra i zła...

Anna Kocjan pod koniec zeszłego roku dowiedziała się, że choruje na złośliwego raka szyjki macicy. - Zaczęło się od niewinnych plamień, aż po silne krwawienia z dróg rodnych i straszne bóle - opowiada. Umówiła się do ginekologa, lekarz postawił diagnozę, a właściwie dwie: złośliwy rak szyjki macicy oraz 7 tydzień ciąży. - Paradoks prawda? - pyta retorycznie pani Anna.

W listopadzie zarejestrowała się do Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu, a tam po wykonanych badaniach lekarz prowadzący stwierdził, że nie podejmie się leczenia z powodu ciąży. - W końcu udało się znaleźć specjalistę w Krakowie, który podjął się leczenia. Dla mnie to był po prostu cud - opowiada Anna Kocjan.

W Krakowie mieszkanka Ścinawki Średniej dostała chemię. I ciągle jeździ tam na chemioterapię, choć jest lepszy sposób na leczenie. 

Dwanaście zastrzyków - dwanaście tysięcy

- Po porodzie miało się odbyć dalsze leczenie, z czym wiążą się ogromne koszty. Jeden zastrzyk kosztuje tysiąc złotych, a potrzebne jest ich aż dwanaście - mówi pani Anna. Aby zebrać pieniądze na leczenie, Anna Kocjan założyła internetową zrzutkę. Potrzebne jest 12 tys. zł na zastrzyki i jeszcze pieniądze na kosztowne dojazdy do Krakowa.

- Niestety nie otrzymuję zastrzyków, bo musi być cała seria - mówi nam pani Anna. A na internetowej zbiórce jest niecałe 10 tys. zł. - Zrzutka stanęła w miejscu. Przyjmuję więc tylko chemioterapię w Krakowie dwa razy w miesiącu. Kolega pożycza samochód,  wynajmuję kierowcę, inaczej nie da rady - dodaje. Chemia wycieńcza organizm. 

- Czuję się słaba, ale dziecko dodaje mi motywacji, żeby wstać i nie leżeć w łóżku - mówi Anna Kocjan. - Onkolog mi powiedział, że będą z całych sił walczyć o mnie - dodaje.

Chcesz pomóc? Kliknij TUTAJ 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama