Spór o wyciąg

- Areał działki miał wynosić ok. 6 ha. Granica rozpoczynająca działkę miała przebiegać od 6-8 m od słupów wyciągu narciarskiego - tłumaczy przewodniczący noworudzkiego koła Związku Edward Śledź. Wcześniej związek dzierżawił wyciąg. Ponieważ właściciel gruntu chciał go sprzedać, a kopalnia nie była zainteresowana jej zakupem, działkę musiał kupić związek. - Z aktu notarialnego bezsprzecznie wynikało, że działka jest zabudowana wyciągiem narciarskim. Wówczas geodeta twierdził, że wyciąg narciarski nie jest według definicji stale związany z gruntem, dlatego nie ma konieczności jego zaznaczania na mapie - mówi. Kłopoty zaczęły się 10 lat później. Wtedy jeden z mieszkańców Walimia przyszedł do Edwarda Śledzia twierdząc, że narciarze jeżdżą częściowo po jego działce. Sprawą zajął się geodeta sądowy. Okazało się, że dwa słupy faktycznie wchodzą na jego teren. Od 4 lat sprawą zajmuje się sąd. Stało się tak na wniosek Związku Zawodowego Górników. - Sąd pierwszej instancji przyznał nam rację. Gospodarz odwołał się do II instancji. - Sąd orzekł, że jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, to mamy przebudować wyciąg. Natomiast od właściciela zażądać pokrycia kosztów przebudowy - dodaje Edward Śledź.Więcej na ten temat przeczytać można w najnowszym (606) numerze "Gazety Noworudzkiej" z dnia 30.12.2008 r.