Ulica została dokładnie rozkopana. Przy okazji układania kanalizacji ściekowej, burzowej, wodociągów oraz instalacji elektrycznej była przekopana 4 razy tam i z powrotem. W tym czasie zdarzały się dni, w których mieszkańcy pobliskich budynków, a także kupcy nie mieli wody i energii elektrycznej nawet przez kilka godzin. Wykonawca nie zadał sobie jednak trudu, aby powiadomić ich o ograniczeniu dostaw mediów. Widocznie uznał, że nie musi – wszak dzieją się „takie wielkie rzeczy”, jest prowadzony remont i pewne niedogodności są nieuniknione. Nie będę tłumaczył, że przy tej ulicy funkcjonuje przychodnia, przyjmują lekarze w punkcie „Specjalistycznych Praktyk Lekarskich”, działają sklepy, nie wspominając już o zwykłych mieszkańcach, którzy odebrali, że są traktowani jak motłoch. Przekonał się o tym burmistrz Tomasz Kiliński, wizytując teren budowy w listopadzie. Gdy zadzwoniłem do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji z prośbą o interwencję usłyszałem: „Nikt wody beczkowozem nie przywiózł, bo tak ulicę rozkopano, że nie można do Was dojechać”. Oznacza to, że remont – siła wyższa, a ludzie
mogą zdychać z pragnienia.
Muszę także powiedzieć, że pracownicy wykonujący nową nawierzchnię ul. Bohaterów Getta układali ją w tempie iście zawrotnym, czyli 1 mkw na dzień. Na pytanie, dlaczego tak wolno, odpowiadali: „Płacą nam od dniówki”. Zrozumiałem wtedy, że w interesie tych pracowników jest,
aby ten remont trwał 100 lat. Aż strach pomyśleć, co będzie się działo przy przebudowie płyty noworudzkiego rynku. Interwencja u burmistrza pomogła. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy, licząc od rozpoczęcia remontu, pojawił się inspektor nadzoru z ramienia Urzędu Miasta. Prace znacznie się przyspieszyły, bo wykonawca zaczął płacić swoim pracownikom nie za godziny, ale za wykonaną pracę. Nie wspomnę już o kilku ponadtygodniowych przestojach w wykonywaniu jesiennych prac remontowych. Wszystko to złożyło się na potężne straty tych, którzy mimo wszystko nie zamknęli swoich firm. Nawet hipermarket będzie miał poważne problemy, jeśli jego klientom odetnie się dostęp do sklepu i rozkopie parking. Tylko jak długo można dokładać do firmy ?
Nie chcę się wyżalać i mścić na miejskich urzędnikach. Chcę, żeby czasem pomyśleli, że pensja trafia do ich kieszeni niezależnie od tego, co się dzieje na ulicach miasta. W dodatku jest to pensja pochodząca z pieniędzy podatników. W naszym kraju wciąż nie szanuje się ludzi tworzących budżet, czyli płacących podatki. Dalej urzędnicy wyznają zasadę: jak jeden przedsiębiorca padnie, to przyjdzie po nim następny. Dlatego nic wielkiego się nie stało. Wykorzenienie myślenia rodem z PRL-u jest jednak bardzo trudne. Zadaję więc pytania: czy władze samorządowe naszego miasta mają spójny plan sukcesji przy remoncie płyty rynku, czy będzie to partyzantka, po której będziemy mieli pięknie wyremontowane centrum miasta, a w nim puste lokale do wynajęcia, bo żaden przedsiębiorca nie wytrzymał tej operacji. Czyżby lekarstwo miało być gorsze od choroby ? Nie można działać w ten sposób, że kładzie się na łopatki lokalny biznes. Miasto powinno mieszkańcom i handlowcom do minimum złagodzić niedogodności związane z remontem. Tymczasem podczas remontu ul. Bohaterów Getta trzeba było się prosić o podstawienie podestu przed wejściem do sklepu. Nawet teraz, zagadnięci przez przechodniów pracownicy układający bruk, mówią, że nie spieszą się, bo mają czas do końca maja (II termin zakończenia inwestycji). Czy tego terminu nie można przyspieszyć, czy to jest za trudne, żeby dotarło do świadomości urzędników, którzy ich nadzorujący z ramienia władz miasta ?
W konsekwencji mieszkańcy i przyjezdni nie mają gdzie postawić samochodu. Natomiast, gdy już to zrobią, dostają mandat. Zazwyczaj wtedy jadą do innego miasta, gdzie zostawiają swoje pieniądze. W dodatku, zapamiętają raz na zawsze, że za chęć załatwienia swoich spraw - choćby w Urzędzie Miasta - zostali ukarani mandatem. To nie ich wina, że zawalił sprawę projektant i wykonawca. W efekcie parkingu nie udostępniono na czas, czyli w grudniu 2009 r. Jadą gdzie indziej, do innego miasta. Klientowi wszystko jedno gdzie, co kupi. Choć zapewne wolałby jechać bliżej niż dalej. Ale nie powinno być wszystko jedno urzędnikom. Na pewno nie jest wszystko jedno osobom prowadzącym firmy w centrum miasta. Pomimo to, jeżeli urzędnikom jest wszystko jedno, to znaczy że po 20-tu latach III RP wciąż nie rozumieją, czym jest gospodarka wolnorynkowa. Tylko proszę później Panowie Samorządowcy nie narzekać, że nie ma na nic pieniędzy, ponieważ wielka dziura budżetowa się nam przytrafiła.
Noworudzki handlowiec.
Gazeta Noworudzka, 29.04.2010 r.
Teraz rewitalizacja, a później reanimacja
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor: admin
reklama
Przeczytaj również:
WiadomościOd kilku lat władze samorządowe Nowej Rudy realizują program „Rewitalizacja Miasta”. Nie będę dyskutował nad ideą projektu, bo jest słuszna.
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.