reklama

W panice po płyn Lugola

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

W panice po płyn Lugola - Zdjęcie główne

Choć lekarze alarmują, płyn Lugola błyskawicznie znika z aptecznych półek. Jest niemalże nie do kupienia zarówno w aptekach internetowych jak i stacjonarnych.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Rosjanie ostrzelali elektrownię jądrową na Zaporożu. Na szczęście reaktory nie uaktywniły się i zagrożenie nie ma. Wcześniej zajęli Czarnobyl, gdzie w 1986 r. doszło do wybuchu w tamtejszej elektrowni. Po tym zdarzeniu płyn Lugola błyskawicznie zaczął znikać z aptek, zarówno tych internetowych jak i stacjonarnych. Trudno zdobyć go także w Nowej Rudzie i Radkowie.
reklama

Do wybuchu w Czarnobylu doszło 36 lat temu. W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 r. Trzy dekady później zagrożenie związane z podniesieniem wskaźników promieniowania i uaktywnieniem reaktorów powróciło wraz z wybuchem wojny na Ukrainie. Drugiego dnia zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainę, 25 lutego media poinformowały o tym, że Rosjanie zajęli Czarnobyl. Chwilę później Polacy ruszyli do aptek po płyn Lugola. Panikę spotęgowało dodatkowo ostrzelanie przez agresora kilka dni później elektrowni jądrowej na Zaporożu. Największej takiej elektrowni w Europie. 

Płyn Lugola jest zabezpieczony przez wojewódzkie wydziały kryzysowe. Jeżeli będzie zagrożenie jego krajowe zapasy zostaną uruchomione i każdy dostanie go w takiej ilości jaka jest potrzebna. Na własną rękę nie powinno się go pić, bo można się zatruć. On nie jest obojętny dla organizmu – ostrzega Krzysztof Dąda, kierownik działu epidemiologii kłodzkiego sanepidu.

Choć lekarze alarmują, płyn Lugola błyskawicznie znika z aptecznych półek. Jest niemalże nie do kupienia zarówno w aptekach internetowych jak i stacjonarnych. Dziennikarze Gazety Noworudzkiej z zapytaniem o dostępność płynu Lugola zadzwonili do 9 naszych aptek (8 w Nowej Rudzie i 1 w Radkowie). Płyn Lugola dostępny od ręki był tylko w jednej aptece (Apteka Nowa). W dwóch była szansa go zamówić (Apteka Piastowska i Aspirynka) . W pozostałych płynu Lugola nie było i nie było też możliwości jego zamówienia, bo jak usłyszeliśmy, nie ma go w hurtowniach (Apteka Pałacowa, Słoneczna, Centrum w Nowej Rudzie i Pod Szczelińcem w Radkowie).

Krzysztof Dąda, kierownik działu epidemiologii kłodzkiego sanepidu o ataku Rosjan na elektrownię na Zaporożu i wybuchu w Czarnobylu:

Co by się stało u nas, gdyby doszło do wybuchu? Podniosłoby się promieniowanie i mogłyby wystąpić choroby nowotworowe. Nie od razu oczywiście, ale po jakimś czasie. O chorobie popromiennej jednak mowy nie ma, bo to nie jest bomba atomowa. Z doświadczeń z Czarnobylem wynika też, że mogłyby pojawić się przede wszystkich choroby tarczycy. Stąd płyn Lugola i jod.

Renata Klęczańska, noworudzka nauczycielka wspomina wybuch w Czarnobylu:

Pracowałam wówczas w szkole nr 1 im. Jana Kochanowskiego. To było kilka dni po wybuchu, bo do nas ta informacji dotarła z poślizgiem. Pamiętam, że była przerwa, a ja dyżurowałam z koleżanką na boisku. Była piękna pogoda. Słonko świeciło, dzieci biegały po boisku, a my zastanawiałyśmy się co nas czeka? Czy to możliwe, skoro słonko tak pięknie świeci?

Tomasz Kiliński, burmistrz Nowej Rudy o wybuchu w Czarnobylu:

Miałem wówczas 15 lat. Pamiętam, że piliśmy płyn Lugola, że panowała obawa o to, co dalej będzie się działo. Na szczęście, gdy teraz Rosjanie ostrzelali elektrownię na Zaporożu nie zostały uszkodzone żadne reaktory. Na szczęście ten atak nie doprowadził do katastrofy.

Joanna Zyzda-Kusiakiewicz, dyrektor biblioteki w Radkowie o wybuchu w Czarnobylu:

Miałam 15 lat. Chodziłam do szkoły i któregoś dnia wychowawczyni powiedziała, że trzeba iść do ośrodka i napić się lekarstwa. Napiłam się, ale niestety go zwymiotowałam, bo miał straszny smak. Pamiętam go do dziś, ale nie potrafię go określić. O reszcie dowiedziałam się jak byłam starsza. Później moje koleżanki z mojego rocznika zaczęły chorować na tarczycę. Trochę się wówczas przestraszyłam, ale na szczęście nie zachorowałam. 

Rozmowa z Dariuszem Chojeckim, dyrektorem Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1 w Drogosławiu:

Jak wspomina Pan rok 1986 i wybuch w Czarnobylu?

Pamiętam go bardzo dobrze. Byłem już dorosły. Byłem podoficerem Wojska Polskiego i służyłem w wojskach chemicznych, ale tak się złożyło, że po ukończeniu szkoły podoficerskiej przeniesiono mnie do Świdnicy, a Świdnica przeniosła do Dzikowca pluton żołnierzy, którzy uczyli się zawodu. Prowadziłem z nimi zajęcia, a zarazem odbywałem służbę wojskową. Mieliśmy kwaterę w Dzikowcu. Na samej górze był budynek mieszkalny, a żołnierze pracowali na budowie przy budowie stołówki nad Zalewem w Radkowie. To był poranek, było śniadanie i oficer dyżurny otrzymał informację o tym, że mamy zakaz spożywania niektórych rzeczy. Za bardzo nie wiedzieliśmy o co chodzi, więc kucharz odsunął od nas wszystkie sałaty, szczypiorki itd.

Pił Pan płyn Lugola?

Tak, pamiętam, że piliśmy płyn Lugola, a życie toczyło się dalej.

Jaka była Pana reakcja na wiadomość o tym, że Rosjanie ostrzelali największą elektrownię jądrową w Europie na Zaporożu?

Przeraża mnie to, choć staram się o tym nie myślę, bo dużo jest już tego wszystkiego. Jednak jako żołnierz wojsk chemicznych nie wyobrażam sobie tego i zdaję sobie sprawę co mogłoby się stać, gdyby stało się to najgorsze i uaktywniły się reaktory. 

Dziękuję za rozmowę+ RAMKA

 

Rozmowa z Wiesławą Radzik, emerytowanym nauczycielem fizyki o wybuchu w Czarnobylu i płynie Lugola:

Jak było u nas, w Nowej Rudzie, kiedy wybuchła elektrownia w Czarnobylu w 1986 r.?

Ta informacja dotarła do nas podczas pochodu pierwszomajowego, czyli 1 maja. Dotarła dopiero po trzech dniach, a została ujawniona dzięki służbom skandynawskim. Wcześniej trzymano to w wielkiej tajemnicy. Od razu po pochodzie dzieci, młodzież, rodzice byli informowani, żeby zgłosili się jak najszybciej do przychodni po płyn Lugola. Te informacje były bardzo skąpe, jeżeli chodzi o wybuch w Czarnobylu. Dopiero później agencje zachodnie podawały więcej wiadomości. To dzięki służbom skandynawskim dostaliśmy informację o podwyższonych wskaźnikach skażenia. O szczegółach dopiero po miesiącu było można doczytać.

Na jakim etapie życia Pani była, kiedy doszło do wybuchu w Czarnobylu?

Zaczęłam pracować. Pamiętam, że byliśmy z młodzieżą właśnie na pochodzie i zaraz po nim kazano nam zgłaszać się po płyn Lugola, który był dawany obligatoryjnie. 

Jakie to były dawki?

To była jednorazowa dawka.

Czym się charakteryzował płyn Lugola?

Dorosłym nie dawano go do picia. Płyn miał uzupełnić zapotrzebowanie na jod w tarczycy. Tak wówczas informowano. Przede wszystkim u dzieci. Dorośli dostawali go jak chcieli, jak nie to nie było takiej konieczności. Dziś też informują, że nagminnie płyn Lugola jest wykupowany, a specjaliści ostrzegają, że nie wolno go pić bez potrzeby i konsultacji z lekarzem, ale panika robi swoje. Wtedy piliśmy go na zasadzie profilaktyki. Materiałem jądrowym był wówczas jod radioaktywny i jak on się uwolnił, to chodziło o to, żeby podczas wdychania tarczyca dostawała już normalny jod. 

Jak Pani zareagowała, kiedy przeczytała, że Rosjanie ostrzelali elektrownię na Zaporożu?

Jest to przerażające, ponieważ jeżeli chodzi o skażenie radioaktywne my tego nie czujemy, nie widzimy, a wchłaniamy wszystkimi częściami naszego ciała. To jest straszna broń.

 

 

 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama