Jeszcze rok mieszkańcy Bieganówka muszą poczekać

Mieszkańcy Bieganówka od wielu lat walczą o remont polnej drogi, która prowadzi do ich domów. Prośby i listy kierowane do miejscowych samorządowców nic nie dawały, więc Barbara Kaclerz, jedna z mieszkanek - jak twierdzi - postanowiła zaprosić burmistrza Jana Bednarczyka, aby na własne oczy zobaczył, jak wygląda droga, z której na co dzień muszą korzystać. - Burmistrz zgodził się na oględziny i obiecał, że przyjedzie, a nawet weźmie ze sobą gumowce żeby mógł przejść całą trasę. Lecz skończyło się tylko na obietnicach, a słowa były rzucone na wiatr - twierdzi pani Barbara. Sami zadziałali Mieszkańcy wzięli sprawę w swoje ręce i kupili 30 ton szlaki, którą rozprowadzili na drodze. - Zrobiliśmy to żeby chociaż trochę polepszyć dojście do naszych domów. Nawet karetka tutaj nie dojedzie, ponieważ zakopie się w połowie drogi i trzeba będzie ją traktorem wyciągać - uważa pani Barbara. Nie jedyny problem Tragiczny stan drogi, to nie jedyny problem. Stanisław Lis mieszkający na końcu tej drogi nie może podłączyć się do wodociągu. - Mam studnię i dzięki zamontowanej w niej pompie czerpie wodę do domu, lecz nie jest ona taka czysta, jak inni mają w kranach - żali się mężczyzna. - Dzisiaj jestem już coraz słabszy i nie wierzę, że coś zostanie zrobione - mówi rozgoryczony. Wiele wskazuje jednak, że doczeka się długo oczekiwanych inwestycji. Więcej w najnowszym wydaniu Gazety Noworudzkiej nr. 906.