Zarys dziejów włókiennictwa I górnictwa w rejonie Nowej Rudy
WŁÓKIENNICTWO
Włókiennictwo rozwinęło się w rejonie Nowej Rudy jako pierwsza dziedzina gospodarcza, która dawała mieszkańcom możliwości przeżycia w trudnych warunkach górskich. W dokumencie z 1352 r. dotyczącym sprzedaży dóbr noworudzkich rodzinie von Donyn wymienione są łąki, pastwiska, stawy i lasy, a nie ma wymienionych pól uprawnych. Nie znaczy to, że ich w ogóle nie było, ale podkreślenie istniejących łąk i pastwisk może świadczyć o charakterze ówczesnego majątku noworudzkiego. Ich podkreślenie mówiło o źródłach dochodów przyszłych właścicieli, które czerpali z pasterstwa owiec i bydła, a co za tym idzie rozwoju tkactwa i włókiennictwa.
Można sądzić, że tkactwo i włókiennictwo było już rozwinięte za czasów Hannusa Wusthuba, natomiast już 8 lat po zakupieniu dóbr przez nowych właścicieli Jaroslaus von Donyn nadał tkaczom „pewne artykuły i przywileje”. Dokument ten niestety nie zachował się, stad też nie znamy jego treści. Wiemy natomiast o jego istnieniu z „Chroniken der Grafschaft Glatz” autorstwa Josepha Köglera.
Tkactwo w rejonie Nowej Rudy rozwinęło się przede wszystkim w wyniku potrzeby ludzkiej. W oparciu o „Chronik der Stadt Neurode” J. Wittiga dowiadujemy się, że w tych czasach przeciętny warsztat tkacki dostarczał przede wszystkim tkaninę lodenową, a więc grubą, włochatą, spilśnioną i czesaną, dzisiaj używana przede wszystkim do wyrobu płaszczy zimowych. Była wytwarzana podczas charakterystycznego procesu wytwórczego, pod koniec którego była osuszana, podstrzygana, prasowana i dekatyzowana, co powodowało powstanie sukna ze swoistym matowym połyskiem i widoczną siatką nitek. Taką tkaninę okładano też kijem, co powodowało, że traciła około 1/3 swojej szerokości.
Znamy natomiast inny dokument, wydany w 1416 r., w którym Otto, Wacław i Henryk Donynowie nadali statut cechu rzemieślniczego sukiennikom. Należy sądzić, że do czasu wydania tego statutu, noworudzkie sukiennictwo, aczkolwiek dobrze już rozwinięte, nie było dobrze zorganizowane pod względem prawnym i fachowym. Od tego czasu sukiennicy i płóciennicy byli wśród społeczeństwa noworudzkiego grupą uprzywilejowaną, ale jednocześnie nałożono na nią wymogi, które miały świadczyć o ich fachowości i uczciwości w tym zawodzie. Podstawową zasadą wyrabiania sukna było użycie jako surowca wyłącznie wełny. Używanie innego surowca lub stosowanie wszelkich domieszek było zabronione. W dokumencie określono też zasady dotyczące wielkości kawałka sukna ( 35 łokci) oraz kary, jakie czekały nieuczciwego tkacza za złamanie określonych zasad włącznie z utratą prawa do wykonywania zawodu.
W późniejszych wiekach sukiennicy noworudzcy rozszerzali swoją działalność, także zainteresowani byli zbytem swoich towarów na innych obszarach. Ich produkty można było znaleźć również w innych miastach Śląska i Ziemi Kłodzkiej. Umożliwił im to książę ziębicki i Pan Ziemi Kłodzkiej Henryk Starszy Podjebradowicz, który potwierdził to własnym przywilejem oraz umożliwił im przyjęcie do wrocławskiego cechu „Mittelgewerkschaft der Breslauer Tuchmacherzeche”. Tkaniny noworudzkich sukienników były sprzedawane także na jarmarkach w Austrii i na Morawach.
Pomyślny okres rozwoju tkactwa na przełomie XVII i XVIII w. został zahamowany ogłoszoną przez Napoleona w 1806 r. blokadą kontynentalną. Wówczas wiele firm zbankrutowało a noworudzcy tkacze mieli problem ze zbyciem towarów. W I poł. XIX w. sytuacja tkaczy się pogorszyła. Więcej zamówień pojawiło się po dojściu do władzy Bismarcka, który, szykując wojny o zjednoczenie Niemiec, złożył m.in. u noworudzkich tkaczy zamówienie na sukno na mundury. Pomimo, że cena za wyrób była mocno obniżona, jednak wielkość zamówienia zachęciła do pracy. Większość tego zamówienia zrealizowana była w założonych przez Gustawa Lindheima leżących obok Nowej Rudy Włodowicach.
Kolejne trudności w rozwoju lokalnego włókiennictwa sprawiła wysoka cena bawełny w czasie wojny secesyjnej w USA.
W tym okresie obserwujemy zjawisko zanikania tkactwa chałupniczego na rzecz fabryk włókienniczych. Obszarem Nowej Rudy zaczęły się interesować najczęściej firmy berlińskie, które traktowały tutejsze zakłady jako zaplecze dostarczające półprodukt, przerabiany potem w zakładach berlińskich. Stąd też w tym czasie powstały w mieście i okolicy zakłady Karla Röthiga oraz zakłady firmy „Raphael & Company”. Kolejnym nowym inwestorem był Wilhelm Jordan, który kupił w 1857 r. niewielka fabrykę w Drogosławiu i stworzył zakład, w którym produkowano m. in. materiały materacowe i inlety.
Ostatnim większym inwestorem była wywodząca się z Wiednia firma „Hermann Pollack`s Söhne”, która w 1894 r. wybudowała w Nowej Rudzie fabrykę. Zamontowano w niej ponad 300 krosien. Taki stan rzeczy istniał do 1945 r.
Po II wojnie światowej powstały na bazie fabryk Jordana i „Pollacka” Zakłady Przemysłu Jedwabniczego „Nowar”, które specjalizowały się w produkcji sztucznego jedwabiu. Podtrzymując tradycje lokalnego włókiennictwa istniała, w Nowej Rudzie Spółdzielnia Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Splot”, specjalizująca się w produkcji tkanin ozdobnych.
Zakłady włókiennicze istniały do czasu upadku RWPG. Utrata rynku wschodniego oraz brak możliwości wejścia na rynki zachodnie spowodowały upadek tych zakładów. Dlatego też tradycje włókiennicze Nowej Rudy i okolic stały się niestety już tylko historią.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.