reklama

Zrobili z mojego męża warzywo

Opublikowano:
Autor:

Zrobili z mojego męża warzywo - Zdjęcie główne

Eugeniusz Skóra jest przykuty do łóżka.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Eugeniusz Skóra 25 lat przepracował na kopalni. Pewnej nocy złapał go ogromny ból głowy, żona rano wezwała karetę. Pielęgniarz i ratownik medyczny nie zabrali go do szpitala. Gdy Elżbieta skóra wezwała karetkę następnego dnia, na pomoc było już za późno. Pacjent co prawda przeżył, ale jest w stanie wegetatywnym.
reklama

Elżbieta Skóra od 4 lat opiekuje się niepełnosprawnym mężem. Niepełnosprawny to w jego przypadku za duże słowo.

- Mąż nie chodzi, nie siedzi samodzielnie, nie mówi. Tylko umysł mu został - mówi pani Elżbieta. - Jest jak roślina i tak będzie do końca życia - wzdycha kobieta.

Eugeniusz Skóra jeszcze w 2018 r. był zdrowym, w pełni sił emerytem górniczym. Jednej majowej soboty postanowił skosić ogródek. Wieczorem zmęczony położył się spać. Obudził go silny ból głowy. Wymiotował. Rano zaniepokojona żona zadzwoniła na pogotowie. Karetką przyjechali pielęgniarz Wojciech S. i ratownik medyczny Karol Sz. Była niedziela, 6 maja.

 

Czy to był udar?

- Mąż jeszcze przy nich zwymiotował, nie można się było z nim dogadać - wspomina pani Elżbieta. 

- Pacjent skarżył się na wymioty i bóle głowy. Zmierzyliśmy mu ciśnienie. Wartości nie pamiętam, ale było wysokie. Podaliśmy mu lek - zeznał później pielęgniarz Wojciech S. - W mojej ocenie nie było żadnych objawów świadczących o tym, aby ten mężczyzna miał wówczas udar mózgu -  dodał. 

- Oni jeszcze powiedzieli, że mąż się tak czuje, bo pewnie popił za dużo - mówi żona Eugeniusza Skóry. 

- Była taka sytuacja, że kierowca Sz. zapytał się tego pana, czy dzień wcześniej nie nadużył alkoholu. Nie było tak, że kierowca to stwierdził - zeznał Wojciech S. - W mojej ocenie brak było powodów, aby tego mężczyznę zabierać do szpitala i hospitalizować, tym bardziej, że po podaniu leku ciśnienie poszło mu w dół, a on był nadal w logicznym kontakcie - dodał.

- W mojej ocenie podczas naszej wizyty pacjent nie przejawiał żadnych objawów udaru mózgu, nie miał zaburzonej mowy, nie miał zapadniętego kącika ust, brak było niedowładów którejś z kończyn, nie miał zaburzonego czucia, brak było afazji słownej, objawy oponowe miał ujemne, miał zborność ruchową prawidłową, siła mięśni była równomierna - zeznawał ratownik medyczny Karol Sz. 

Eugeniusz Skóra został więc w domu. Czuł się coraz gorzej. Następnego ranka już było tragicznie.

- Widziałam, że mąż mi umiera, on już nie mówił, robił pod siebie, to było coś strasznego - opowiada pani Elżbieta, która ponownie wezwała pogotowie. - Dyspozytor jeszcze przekomarzał się ze mną - uważa kobieta i przedstawia nam płytę z nagraniem z rozmową z numerem 999 (gdy powiedziała dyspozytorowi, że mąż w nocy też już nie wstawał, to ten odrzekł, że w nocy się śpi i nikt nie wstaje).

 

Sąsiedzi pomogli

Przyjechała załoga pogotowia. Tym razem postanowiono o tym, żeby zabrać Eugeniusza Skórę do szpitala. I tu pojawił się problem. Pacjent był za ciężki dla ratowników. 

- Nie wezwali oni straży pożarnej do pomocy, tylko mi kazali iść po sąsiadów - opowiada Elżbieta Skóra. 

Sąsiedzi pomogli i karetka odjechała. Robiąc sobie jeszcze przystanek niedaleko domu.

- Nie mieli włączonych sygnałów dźwiękowych, w ogóle się nie spieszyli - denerwuje się Elżbieta Skóra. - A przecież przy udarze tak ważny jest czas - dodaje.

7 maja rozpoznano u pana Eugeniusza krwotok śródczaszkowy, na skutek którego doszło do ciężkiego uszkodzenia mózgu.

- On się cały krwią zalał - płacze pani Elżbieta.

Jej mąż trafił najpierw do szpitala w Nowej Rudzie, potem do Kłodzka, a następnie do Polanicy. Tu już został na kilka tygodni.

Elżbieta Skóra nie mogła pogodzić się z tym, co przytrafiło się jej mężowi. 11 czerwca 2019 r. złożyła do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa oraz wniosek o ściganie.  

 

Biegli orzekli

Prokuratura Rejonowa w Kłodzku powołała dwóch biegłych: doktora nauk medycznych Christiana Jabłońskiego, specjalistę medycyny sądowej i doktora nauk medycznych Piotra Janasa, specjalistę neurologa. Ocenili oni działanie załogi karetki w niedzielę, 6 maja.

- Ze stanowiska lekarskiego, pozyskane informacje, wobec braku możliwości ich obiektywizacji w warunkach domowych powinny skłonić zespół ratownictwa medycznego do przewiezienia chorego do szpitala, w celu przeprowadzenia badania lekarskiego, obserwacji w warunkach szpitalnych i ewentualnego poszerzenia panelu badań diagnostycznych - napisali w opinii biegli Christian Jabłoński i Piotr Janas. 

Jednak biegli nie przesądzili, czy nie zawiezienie pacjenta do szpitala mogło go uchronić przed tak poważnymi skutkami udaru mózgu. 

- Z pozycji ratowników medycznych udzielających pomocy Eugeniuszowi Skórze w dniu 6 maja 2018 roku nie można powiedzieć, aby uzyskane przez nich informacje wskazywały na to, że pacjent znajduje się w stanie "narażającym go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu" - napisali Jabłoński i Janas. - Przedstawione dane wskazują, że postępowanie ratowników medycznych w dniu 6 maja 2018 roku było niepełne i nierozważne - nieuwzględniające możliwej symptomatologii bólów głowy, nudności i wymiotów - niemożliwej do zróżnicowania w warunkach domowych - dodali.

Postępowanie ratowników było nierozważne, ale zdaniem biegłych nie można w sposób niebudzący wątpliwości powiedzieć, że przewiezienie Eugeniusz Skóry do szpitala już 6 maja doprowadziłoby do rozpoznania krwawienia śródczaszkowego, a  w szczególności operacyjnego usunięcia krwiaka i odbarczenia mózgu w tym dniu. 

 

Prokuratura umorzyła

W kwietniu 2021 r. prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo.

- Mając na uwadze poczynione ustalenia, a przede wszystkim uwzględniając treść opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, należało umorzyć prowadzone postępowanie (...) albowiem w ocenie biegłych choć udzielający wówczas pomocy Eugeniuszowi Skórze ratownicy medyczni dopuścili się nieprawidłowości w postaci zaniechania przewiezienia pokrzywdzonego do szpitala, to jednak w ocenie biegłych, zaniechanie to nie naraziło pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - uznał prokurator Maciej Leszczyński.

 

Szpital ukarał?

Prokurator zarządził, aby po uprawomocnieniu się postanowienia dostarczyć je dyrekcji ZOZ Kłodzko "celem wyciągnięcia wobec wskazanych ratowników medycznych konsekwencji służbowych". Czy takie konsekwencje zostały wyciągnięte? Zapytaliśmy o to dyrekcję ZOZ-u. Czekamy na odpowiedź.

Rzecznik też orzekł
Sprawa trafiła również do Rzecznika Praw Pacjenta. 
- Świadczenia zdrowotne udzielone panu Eugeniuszowi Skóra przez zespół ratownictwa medycznego w dniu 6 maja 2018 r. nie były zrealizowane z dołożeniem należytej staranności - uznała Katarzyna Kozioł, dyrektor departamentu postępowań wyjaśniających u RPP.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama