reklama
reklama

Finałowy dzień Festiwalu Dzieje Się!

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura– Nie zacznę grać, póki tu nie podejdziecie! – rzucił na start Galon Wychowanek ze sceny, patrząc na ludzi z charakterystycznym uśmiechem krzyczącym: wiem, że zaraz ruszycie! I ruszyli, rozpoczynając finalną część festiwalu!
reklama

Nowa Ruda. To nie był zwykły koncert, a powrót do korzeni. Galon otworzył występ numerem „Piast Nowa Ruda”, hołdem dla lokalnej drużyny i jej legend, które chwilę wcześniej zeszły ze sceny po wspomnieniowej rozmowie o historii klubu. Prawdziwa sztafeta pokoleń – najpierw sportowa pamięć, potem rapowe wersy.

Publika? Na pełnej.
– Jak się bawi Nowa Ruda? – zapytał.
Odpwiedzi lepiej nie cytować, ale można się jej domyślić. I nie było w niej cienia przesady.

Galon grał jakby to był jego ostatni koncert – a jednocześnie jakby był pierwszy. Leciały numery: „Zimni jak lód”, „Tyson” (dedykowany Fury’emu), „Marzenia”, „Dobro i zło”, „Miałem sen o Nowej Rudzie”. Wtedy stało się coś wielkiego, pokazującego serce rapera – na scenę weszły dzieciaki, a wśród nich Oktawian Wąchała, świeżo upieczony 3. zawodnik Break King Bielawa w kategorii początkujących. Energia sięgnęła sufitu, którego w plenerze nie było.

reklama

Na koniec – wspólna fota z publiką. Po zejściu ze sceny? Żaden fan nie został pominięty – autografy, zdjęcia, rozmowy. Dom to dom.

A potem… Kapela Bożków. I zaczęło się bujanie w zupełnie innym rytmie. Rockowy vibe w pełnej krasie – surowy, gitarowy, szczery. Poleciały ich klasyki: „Lot nad Włodzicą”, „Skała”, „Gdybyś była jeżem”, „Puszcza”, „Ontario”, „Neandertalis”, „Bocian” i oczywiście – „Bożków Kapela”. Mocna linia basu, dobre riffy i teksty z dystansem. Klimat był już zgoła inny – mniej skakania, a więcej kiwania głową w rytm.

reklama

Na sam finał – uliczny spektakl ognia. Żadna bajka o smokach i magii – raczej pokaz precyzji, ognia i kontroli. Iskry szły w powietrze, twarze oświetlało drgające światło, a z tłumu nikt nie mrugnął przez dobre kilka minut. Nie było przesady, był klimat. Taki, który zostaje gdzieś pod powieką jeszcze długo po ostatnim płomieniu.

Nowa Ruda miała swój wieczór. Z rapem, rockiem i ogniem. I to nie był żaden festyn. To było show!

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo