reklama
reklama

Likwidacja „leśnego” mogilnika

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Likwidacja „leśnego” mogilnika - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSześć tygodni trwały prace przy usuwaniu zawartości mogilnika w lesie niedaleko Jugowa. W trzech żelbetowych bunkrach z czasów 2. Wojny Światowej, w osiemdziesiątych latach zamurowano kilkadziesiąt ton przeterminowanych środków ochrony roślin.
reklama

Na całym Dolnym Śląsku powstało dziewięć takich składowisk. Odpady pochodziły z ówczesnych Spółdzielni Rolniczych. Nie było obowiązku utylizacji takich substancji, wystarczyło znaleźć betonowy bunkier lub zbiornik w ziemi i tam je zostawić. Nikt się wówczas nie zastanawiał, jakie mogą być konsekwencje takiego postępowania. Przywieźli, wyładowali, zamurowali i… problem z głowy…

Właściciela nie ma, smród został

Przedsiębiorstwa, które w ten sposób pozbywały się środków chemicznych nie istnieją od wielu lat. Likwidacja mogilnika to koszt rzędu kilkuset tysięcy złotych, a nawet więcej. Trudno się dziwić, że nie ma chętnych, aby ponieść takie koszty. Dobrze, więc że w założeniach „Krajowego planu gospodarki odpadami 2010” określono, iż mogilniki w całym kraju mają być zlikwidowane do końca 2010 roku.
Nadleśnictwo Jugów, jako zarządca terenu, na którym znajdowały się mogilniki już od wielu lat próbowało pozbyć się szkodliwych substancji pozostawionych w betonowych bunkrach. Najpierw próbowano przymusić do tego firmę, która przejęła majątek po spółdzielni rolniczej przechowującej odpady w bunkrach. Niestety nowy właściciel użył wszelkich możliwych sposobów, aby wykręcić się od odpowiedzialności. Sposób postępowania w przypadku tego typu środków chemicznych, jest z oczywistych względów, obwarowany szczególnymi procedurami.
Pierwsze zamieszanie wynikło w grudniu 2005 roku, kiedy jakiś bezmyślny poszukiwacz nie wiadomo, czego może skarbów, a może przygód, wybił w sklepieniu jednego z bunkrów dziurę o wymiarach pół na pół metra. Z otworu wydobywał się mocny, nieprzyjemny zapach charakterystyczny dla chemicznych środków ochrony roślin. Dzięki temu uszkodzenie zostało szybko „zwąchane” i natychmiast właściwie zabezpieczone.
Na szczęście od lat 90. mogilniki były pod stałym nadzorem służb sanitarnych. Na każde zgłoszenie ze strony leśników służby reagowały natychmiast. Wielokrotnie były wykonywane badania poziomu skażenia powietrza i gleby wokół bunkrów.

reklama

Tekst i zdjęcia: Lena Kościńska

Więcej na temat likwidacji mogilników przeczytasz w 688 numerze "Gazety Noworudzkiej"

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama