Do sierpnia ubiegłego roku Marek Jagódka był wicestarostą. Kiedy został odwołany z tej funkcji, zaczął pisać pozew za pozwem. Do sądu pracy o odszkodowanie za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy (konkretnie 50 tys. zł), a także o rzekome dyskryminowanie go ze względu na przekonania polityczne. Jego pozwy trafiły również na wokandę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Tam Jagódka zaskarżył uchwałę Rady Powiatu Kłodzkiego w sprawie jego odwołania. Złożył także skargę na bezczynność starosty Krzysztofa Baldego, kiedy ten w kwietniu nie chciał przywrócić go, po nieprawomocnym wyroku, na stanowisko wicestarosty. To właśnie wtedy, po korzystnym dla niego wyroku WSA, Jagódka poczuł wiatr w żaglach. Już był w ogródku i witał się z gąską Przez kilka dni chodził korytarzami urzędu i zachowywał się jak wicestarosta. Tymczasem władze kłodzkiego starostwa wniosły o kasację wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego i wygrały.
– Nie czuję się już wicestarostą – przyznaje z rezygnacją Jagódka. – Przede mną jeszcze jedna spawa w sądzie pracy o tak zwane postojowe – dodaje. W innym tonie wypowiada się teraz starosta Krzysztof Baldy, który zwołał konferencję prasową.
Romuald Piela
Więcej w 55 numerze "Gazety Kłodzkiej"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.