Ile lat pracuje Pani jako pracownik socjalny?
Ponad 20 lat.
Na czym tak naprawdę polega ta praca?
Pracownik socjalny to "pomagacz". Na naszych barkach spoczywa wiele wymagających i odpowiedzialnych zadań. Zgłaszają się do nas osoby z różnymi problemami. Są to głównie osoby bezrobotne, uzależnione od alkoholu czy narkotyków. Zdarza się, że osoby bardzo uzależnione są wykluczone społecznie, zdegradowane, żyją na marginesie społecznym. Praca z takimi osobami, nad zmianą ich postaw i powrotem do normalnego życia jest bardzo trudna i najczęściej kończy się niepowodzeniem. Pomagamy również osobom dotkniętym przemocą domową. Pomagamy osobom starszym, schorowanym, mającym trudności z codziennym funkcjonowaniem. Osobom opuszczającym zakłady karne, które mają trudności w przystosowaniu się do życia. Osobom z różnymi niepełnosprawnościami. Pomagamy rodzicom przeżywającym trudności w pełnieniu funkcji opiekuńczo-wychowawczej. Udzielamy pomocy w sytuacji zdarzeń losowych, a także w innych sytuacjach kryzysowych. Udzielamy też informacji, wskazówek, porad w zakresie rozwiązywania spraw życiowych. Wygląda to w ten sposób, że przeprowadzamy rozmowę z daną osobą na temat zgłoszonego problemu i udzielamy konkretnych wskazówek o tym, jak można dany problem rozwiązać. Przeprowadzamy rozmowy wspierające - nasza praca to głównie rozmowa. Przeprowadzamy rozmowy motywujące do pozytywnych zmian, nawet z elementami terapii. Wchodzimy w role negocjatorów i mediatorów. Kierujemy do odpowiednich instytucji bądź specjalistów. Współpracujemy m.in. z PUP, poradnią zdrowia psychicznego, Sądem Rejonowym w Kłodzku, z kłodzką prokuraturą, z policją, z placówkami służby zdrowia, z ośrodkiem interwencji kryzysowej, szkołami na terenie Nowej Rudy, ze schroniskiem dla osób bezdomnych w Świdnicy, z placówkami pieczy zastępczej na terenie naszego powiatu, z domami pomocy społecznej i innymi instytucjami. Czasami pracownik socjalny w swoich działaniach pozostaje bez wsparcia. Działamy wtedy pod bardzo silną presją. Jest to bardzo stresujące i frustrujące. Nierzadko jesteśmy poddawane bezpodstawnie krytycznym osądom opinii publicznej. I nie mamy możliwości obrony. Może kiedyś się to zmieni.
Bywa niebezpiecznie?
Nasza praca bywa niebezpieczna. Czasami czujemy się zagrożone. Czujemy zagrożenie życia i zdrowia. Ale możemy liczyć na wsparcie, na asystę policji albo straży miejskiej.
Czasem łezka się w oku zakręci, gdy widzi Pani np., w jakich warunkach żyją Pani podopieczni?
Zdarzają się naprawdę bardzo różne ekstremalne sytuacje i warunki, które rozpoznajemy. Z mojego doświadczenia - miałam interwencję w mieszkaniu, do którego nikt nie chciał wejść, ani straż miejska, ani NTBS. A to jest nasz chleb powszedni. Ktoś musiał tam wejść. A tam unosił się taki fetor, tak śmierdziało, był taki brud... Wszystko skończyło się szczęśliwie. Później przy współpracy różnych instytucji pomogliśmy tej osobie. Zdecydowanie poprawiło się jej życie i warunki bytowe. Przypomniała mi się taka poruszająca historia, która dotyczyła interwencji, gdzie pracownik socjalny musiał odebrać dziecko. To było niemowlę. Mama miała bardzo poważny problem alkoholowy. Podczas interwencji było bardzo niebezpiecznie. Matka była agresywna i odgrażała się, że mi tego nie odpuści i że pożałuję tego, co zrobiłam. Że odebrałam jej dziecko. I proszę sobie wyobrazić, że po pewnym czasie ta kobieta przyszła do mnie do biura i zaskoczyła mnie swoją reakcją. Reakcją pozytywną, bo podziękowała mi za to, że zapewniłam jej córeczce lepsze życie, bo ona nie byłaby w stanie się nią zaopiekować. To było takie wzruszające. Mamy takie możliwości, nawet jeśli dzieci są odizolowane od rodziców, bo rodzice mają różne problemy wychowawcze, to mają szanse, żeby te dzieci odzyskać. I też pomagamy w tym zakresie. Jednak ta mama nie odzyskała dziecka. Nie była w stanie. Poddała się, mimo że próbowaliśmy jej pomóc. Problem alkoholowy był zbyt duży.
Jaka była Pani najtrudniejsza interwencja?
Wszystkie interwencje są trudne, ale najbardziej wyczerpujące i stresujące są interwencje dotyczące dzieci, na przykład gdy mamy doniesienia o krzywdzeniu dzieci ze strony najbliższych. To jest najbardziej dramatyczne. Pracownik socjalny wezwany do sprawdzenia sytuacji dziecka musi działać błyskawicznie. Ocenić stopień zagrożenia i w razie konieczności odizolować krzywdzone dzieci od rodziców i zapewnić im bezpieczeństwo. Ale nasze interwencje dotyczą też pozostawionych bez opieki osób starszych, schorowanych i niepełnosprawnych. Oni też potrzebują naszej pomocy. Pracownik socjalny, jak powiedziałam na początku, to "pomagacz".
Kto może zostać pracownikiem socjalnym?
Praca, którą wykonujemy jest trudna, wymagająca determinacji, silnych nerwów, odporności psychicznej i dystansu wobec tych wszystkich nieszczęść, które spotykają ludzi, a z którymi codziennie mierzymy się w naszej pracy. Pracownik socjalny to również osoba, która uważnie słucha, wspiera, motywuje do uzyskania trwałej zmiany u każdej osoby, która się do nas zwraca o pomoc bądź jej potrzebuje. Pracownik socjalny musi być wrażliwy, empatyczny, mający dobrą komunikację z innymi. To musi być osoba odporna psychiczna i odporna na stres. Też mamy rodziny i jakoś musimy odseparować życie zawodowe od prywatnego. Niestety nie mamy superwizji i pomocy psychologów, jak inne ośrodki.
To dla Pani tylko zawód, czy też misja?
Misja.
Jakie życzenia chciałby usłyszeć pracownik socjalny w dniu swojego święta, czego Wam życzyć?
Wytrwałości, odpowiednich zarobków i żebyśmy mogły wykonywać nasza pracę. Żebyśmy miały większe wsparcie różnych instytucji. Proszę nam życzyć mniej stresów. Nasza praca to praca, która daje satysfakcję, gdy udaje nam się pomóc ludziom, gdy zmieniają oni swoje życie i wracają do społeczeństwa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.